#01/2021 Wywiad
Michał Rogoziński

Bendabook 2021

Bendabook 2021 – STGU MAG

Jarosław Benda – jeden z czołowych czeskich typografów i grafików, zapomniany przez dekady. Dzięki zespołowi Briefcase Type Foundry z Pragi, doczekał się pierwszej czeskiej monografii, która niedługo zostanie wydana również w języku angielskim. Z Petrą Dočekalovą z BTF rozmawiał w grudniu 2020 Michał Rogoziński.

Michał Rogoziński: Petra, bardzo się cieszę, że możemy porozmawiać. Wasza praca nad Bendabook jest dla mnie ogromną inspirację. Dziś mamy 10 grudnia, a wy już zebraliście potrzebne środki na wydanie angielskiej wersji. Gratulacje! 

Na początek chciałbym zapytać o zainteresowanie postacią Jarosława Bendy. Historia zna wielu wybitnych czeskich typografów, jak choćby Vojtěch Preissig czy František Štorm. Zatem – dlaczego Benda?

Petra Dočekalová: Decyzję podjęliśmy bez wahania. Na rynku mamy wiele książek o Preissigu czy Stormie (niektóre nawet wydane przez autorów osobiście), ale dotąd nie powstała żadna pozycja pokazująca pracę i osobę Jaroslava Bendy. Ani jedna! To nieczęsta sytuacja na czeskim rynku wydawnictw typograficznych, ponieważ większość projektantów posiada chociaż booklet czy broszurę, a przynajmniej  monografię. Zatem, będąc studentem i chcąc zdigitalizować jakikolwiek oryginalny krój, możesz po prostu pójść do biblioteki, wybrać książkę lub zbiór charakterów, przestudiować design, zeskanować litery, wykreślić je wektorowo i pracować nad krojem… ale w przypadku Jaroslava Bendy, okazało się to niemożliwe, gdyż od 50 lat nie ukazała się na jego temat żadna publikacja. 

Czasami coś leży dokładnie pod twoim nosem całe wieki, a ty nie zdajesz sobie z tego sprawy. Nikt z moich znajomych studentów czy wykładowców nie znał jego portfolio. Nikt z nas, którzy uczestniczyli w powstawaniu książki od początku, nie zdawał sobie sprawy z tego, że uda nam się wykonać tak dogłębny research i odkryjemy taki ogrom grafik, obiektów i głównie – krojów pism.

MR: Znamy Bendę jako projektanta grafik, znaczków i plakatów, typografa, malarza, pisarza oraz, w pewnym sensie, scenografa. Ale, po całym procesie studiowania jego pracy, researchu i wywiadach z rodziną i współpracownikami, wy na pewno wiecie o nim znacznie więcej. Jakim był człowiekiem? Co miał w głowie, jako artysta?

PD: Zadaję sobie to pytanie codziennie. Z postury, niewysoki, o szczerych oczach i mądrym uśmiechu oddającym jego osobowość. Z literatury możesz dowiedzieć się, że był bardzo obowiązkowy i niezwykle pracowity (dziś nazwalibyśmy go pracoholikiem). Jego wnuczka wspomina go jako ciepłego, serdecznego człowieka. Kochał zarówno swoją rodzinę, jak i pracę. Miał wielu przyjaciół na Akademii Sztuki oraz na UMPRUM w Pradze. Byli wśród nich architekci, rzeźbiarze, publicyści, poeci, pisarze, muzycy, aktorzy i wielu innych. Całościowo odbieram go jako szanowanego, bezpośredniego, rzeczowego, rozsądnego i praktycznego mężczyznę, łatwo adaptującego się do nowych sytuacji. Przeżył obie wojny światowe i nigdy nie dołączył do żadnej partii. Służył sztuce i wyższym ideom przez całe swoje 88-letnie życie.

Jeśli chodzi o jego twórczość, Benda był raczej rzemieślnikiem i projektantem niż artystą, w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Traktował pracę bardzo poważnie, z niewielką przestrzenią na humor, którą możemy zaobserwować w jego ilustracjach czy komentarzach w listach do domów wydawniczych. Był szybki, wyedukowany, podejmował błyskawiczne decyzje – powiedziałabym, że był efektywnym pracownikiem. Bez spadków weny, wpadek inspiracyjnych czy losowych zmian stylu. Moim zdaniem, kochał szczerze każdy projekt, nad którym pracował.

MR: Tak jak wspomniałaś – był świetnym projektantem, pracowitym człowiekiem z imponującym portfolio. Jednak zabrakło go w literaturze, nie powstała żadna monografia czy album. Masz jakiś pomysł na to, dlaczego tak się stało? Dlaczego historia czeskiego designu zapomniała o Jaroslavie Bendzie na tak długo?

PD: Dla mnie to też wielka niewiadoma. Mam kilka teorii, ale żadnej pewnej odpowiedzi. Po pierwsze, mógł zostać przytłoczony przez generację młodszych progresywnych typografów i projektantów (niektórzy nawet byli jego studentami), łaknących nowego języka wizualnego, nowego stylu i rozwiązań projektowych. Benda był dla nich zbyt historyczny. 

Po drugie, Benda nigdy nie był członkiem partii, która kontrolowała większość publicznych zleceń w kraju po drugiej wojnie. Był nagradzany, ale owe nagrody miały charakter propagandowy, nie zostały dopełnione ani retrospektywną wystawą ani choćby monografią. W literaturze znajdziemy jedynie kilka krótkich wzmianek, na których również samemu Bendzie nie zależało. W wieku 88 lat ciągle był aktywny jako pisarz i typograf (pracował nad memuarami i kończył swój ostatni krój), członek komisji konkursowych, okazjonalnie zajmując się nowymi zleceniami. Gdy odszedł, jedna z córek sprzedała jego prace do archiwum, co z perspektywy współczesnej historii było jednoznaczne z wrzuceniem ich do kominka. Wydaje mi się, że ta ignorancja odnośnie jego pracy nie była do końca intencjonalna, ale to były czasy komunistycznej Czechosłowacji, kiedy archiwa były ściśle zamknięte a prawda zakryta stekiem kłamstw, co przekładało się na ogólnie panującą paranoję, ograniczającą wszelką działalność. Po aksamitnej rewolucji w 1989, sytuacja projektowania grafiki i liternictwa była, z jednej strony, wciąż bardzo chaotyczna, z drugiej pełna nadziei i energii do działania. Wśród nowych możliwości zabrakło miejsca dla Bendy. Powiedziałabym, że to był bardziej problem historyków i teoretyków sztuki, którzy totalnie zignorowali naszą dziedzinę. Mogliby odnaleźć prace Bendy wcześniej, gdyby tylko chcieli – archiwa były ponownie otwarte. Jednak te tematy nie interesują naszych badaczy – dla nich to po prostu prehistoria. 

Więc Benda musiał czekać na swój czas i swoich ludzi.

MR: Piszecie na stronie Bendabook “(…)ważny jest jego [J. Bendy – przyp. red.] wkład w budowanie identyfikacji wizualnej pierwszej Republiki Czechosłowacji”. Mogłabyś powiedzieć o tym coś więcej? Oczywiście, nie naciskam, byś odkrywała wszystkie karty książki! [śmiech] Zastanawiam się, czy Benda traktował design jako rodzaj patriotyzmu, czy też bardziej jako sztukę jako taką, która nie opiera się na przynależności narodowej?

PD: Obawiam się, że w tym przypadku pierwsza opcja jest prawdziwa. Benda był patriotą, tak jak jego koledzy – František Kysela i Vratislav Hugo Brunner. W tamtych czasach, czechosłowacka typografia była podzielona na dwa główne nurty – nowszą, kształtującą się dopiero elementarną typografię, wcielaną dzięki Karelowi Teige i manifestującą się w dekonstruktywizmie, oraz starszą, narodowy nurt zainteresowany głównie naturalistycznymi realizacjami umieszczanymi na drukach zaprojektowanych na potrzeby nowego państwa – Czechosłowacji (od 1918; rozłączona na Czechy i Słowację w 1991). Dla Jaroslava Bendy i innych artystów była to szansa by zdefiniować język wizualny państwa. Ponadto, zdając sobie sprawę z tego, że ich europejscy sąsiedzi już odkryli swoją wizualną tożsamość, starali się pójść odmienną drogą – zamiast modernizmu postulując historyzm. W latach dwudziestych, mindset Czechosłowaków był mocno związany ze slavihistorią i dekoratywizmem i to zupełnie bez historycznie adekwatnych powodów. Dzięki temu dziedzictwu i wpływowi ruchu Arts&Crafts kariera trio Benda, Brunner i Kysela mogła wystrzelić. 

Niemniej, byli również inni artyści rzeźbiarze, malarze, architekci, projektanci szkła i wielu więcej, którzy zjednoczyli się pod szyldem budowania wizualnej tożsamości narodowej. Jak wszyscy wiemy (oni prawdopodobnie też wiedzieli, ale starali się pomimo to), wszystkie tego typu przedsięwzięcia kończą się zazwyczaj spektakularną porażką, ponieważ nie istnieje coś takiego jak styl narodowy. Jednak, dzięki tej utopijnej idei, narodziło się wiele świetnych projektów krojów.

MR: Gdzie jest teraz Benda? Widzisz jego wpływ na czeskie środowisko projektowe?

PD: Dziedzictwo Bendy jest wszechobecne. Od wieków szukaliśmy podstaw czeskiego stylu słowiańskiego mogącego stanowić podstawy dla współczesnego projektowania liter. Odkąd odkryliśmy Bendę, jesteśmy pewni kto stał za wszystkim od początku. Rękopisy Bendy są widoczne w projektach liter Menharta, Rathouskiego, Tyfy (Benda również pracował z Tyfą nad zleceniem dla Centrotexu), a Ladislav Sutner był jego studentem, jak wielu innych. Dzięki szerokiemu portfolio Bendy (zabawki, tekstylia, szkło itd.) wielu innych projektantów się nim inspirowało. Współcześni liternicy nie chwalą Bendy tak jak chwalą Teigę, Sutnara czy Rossmana, ale teraz przynajmniej mogą mieć porównanie i dostrzec szerszy kontekst.

MR: Na koniec, powiedz mi prosze trochę o samej książce. Co znajdziemy w środku? Zamierzacie rozwinąć anglojęzyczne wydanie o kolejne materiały?

PD: Oczywiście! Jeśli jesteś miłośnikiem typografii, zachwyci cię ilość okładek, znaków firmowych, liternictwa i innych przykładów zastosowań typografii w przeróżnych materiałach i strukturach. Poza głównym wątkiem o liternictwie Bendy, możesz przeczytać teksty jego wnuczki, epilog Karela Halouna i przejrzeć listę jego studentów. Myślimy też o dodaniu posłowia innego autora. Ale to się okaże! 

Od pierwszego wydania w Pradze, znalazłam mnóstwo nowych materiałów. Stało się tak dzięki masie osób, która po przeczytaniu czeskiego wydania, zdała sobie sprawę z tego, że znają jego twórczość lub ma ją w prywatnej kolekcji. Ponadto, miałam też więcej czasu na pogłębiony research. Odkryłam ogromne malowidła ścienne w kaplicy św. Wenceslasa, listy do drugiego prezydenta Czechosłowacji Edvarda Beneša i mnóstwo punc wyciętych dla domu wydawniczego Jana Laichtera. Dzięki tłumaczeniu, angielskie wydanie będzie grubsze z cięższym grzbietem. Mam nadzieję, że czytelnikom spodoba się ta nowa, wzbogacona wersja.

MR: Teraz macie już niezbędne środki. Kiedy możemy spodziewać się wydania?

PD: Najszybciej jak to możliwe! Będziemy pracować najciężej jak się tylko da, by dowieźć ją jak najszybciej. Zaczęliśmy już tłumaczenie całej publikacji, co jest oczywiście, dość trudne. Czeski język ma swoją specyfikę, zatem mamy sporo uwag i korekt. Ale mam nadzieję, że pomimo covidowych problemów (jak dostępność papieru czy kolejki w drukarniach), książka trafi do druku latem 2021, a stamtąd prosto do czytelników. Więcej kopii będzie dostępnych na jednej z naszych stron – drukujemy więcej niż planowaliśmy – by zadowolić wszystkich obecnych i przyszłych czytelników.

Zachęcamy do śledzenia postępów w produkcji książki na Facebooku oraz do wsparcia projektu na Kickstarterze.